To, co rzuca się w oczy od samego początku mojego pobytu w Aarhus, to dwie rzeczy, które różnią Kościół Katolicki w Danii od tego w Polsce. Po pierwsze – tutaj jest on w mniejszości, co zrozumiałe jest ze względów historycznych. Od 1536 roku religią państwową jest protestantyzm, stąd większość (3/4) obywateli należy do Duńskiego Kościoła Narodowego (Den Danske Folkekirke). Katolików w całej Danii jest zaledwie niecałe 40 tysięcy, co stanowi mniej niż 1% populacji. Po drugie – jest on niezwykle międzynarodowy. W całym kraju jest bardzo wielu imigrantów, a w naszej parafii jest ponad 90 narodowości!
Oba czynniki wpływają na charakter katolicyzmu obecny w tym kraju. Pierwszy z nich sprawia, że praktycznie żaden Duńczyk nie wychował się w katolickiej rodzinie – w naszej parafii, choć Duńczyków jest wielu, to jednak wszyscy (o ile wiem) są konwertytami. Drugi ze wspomnianych czynników wpływa na to, że trudno dokładnie określić oblicze katolicyzmu Duńczyków. Imigranci, stanowią w Danii pokaźną liczbę, a wśród księży i zakonnic – większość. Z jednej strony jest to więc Kościół różnorodny, rozwijający się, gdzie świeccy bardzo angażują się w jego życie, a zarazem cierpiący na brak powołań, negatywne stereotypy i niezrozumienie (częste zarzuty: brak kobiet-księży, celibat duchownych, kult Maryi i świętych). Już teraz odkrywam, że Dania, choć nie jest łatwym, to z pewnością ciekawym miejscem na magisterkę.